Loading...
Historia

Czy Biblię możemy traktować jako wiarygodne źródło historyczne?

Przypomina mi się pewien znajomy, który rozmawiał kiedyś z przyjacielem, kwestionującym autentyczność i historyczną wiarygodność Biblii.
– A jakie dowody uznałbyś za przekonujące, że Biblia jest zgodna z historią i faktami? – spytał.
Zaskoczony tym, oskarżyciel odpowie­dział: – Nie wiem. Muszę się zastanowić.

Ogromna liczba znalezisk archeologicznych poświadcza historyczny kontekst Biblii w kwestiach takich jak: dane, imiona, nazwy miejsc, obyczaje i praktyki. A zatem archeologia udowadnia, że Biblia jest prawdziwa? Niekoniecznie, ponieważ niemożliwe jest udowodnienie czegokolwiek komuś, kto odrzuca dowody; niemniej jednak rozwój technologii naukowych i metod znacznie bardziej zaawansowanych, niż „grzebanie w ziemi w stylu Indiany Jones’a, w poszukiwaniu zako­panych skarbów”, przyczyniły się do potwierdzenia zapisu.
Na Środkowym Wschodzie, Biblia i archeologia są tak ze sobą splecione, że trudno je rozdzielić. Nawet naukowcy żywiący niezbyt ciepłe uczucia względem chrześcijaństwa przyznają, że polegają na historycznych stwierdzeniach w Biblii. Zdaniem profesor Trude Dothan z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie „(…) bez Biblii nawet nie mielibyśmy pojęcia, że istnieli Filistyni”. Nie wiedzieliby dużo więcej.


Czy najnowsze odkrycia potwierdzają historyczną dokładność Biblii? Niemal bez wyjątku. Czy to jednak oznacza, że naukowcy mó­wią obecnie: „Zgadzam się, że stara Księga zawsze mówi prawdę”? Niekoniecznie. Dla wierzących, najnowsze odkrycia archeologiczne są tylko potwierdzeniem ich wiary. Dla niewierzących, ogromna liczba nowych odkryć, potwierdzających kolejne zapisy, jest jedynie zadziwiającym zbiegiem okoliczności, niczym więcej.
Tomasz, jeden z 12, którzy chodzili z Jezusem, powiedział, że nie uwierzy, iż Chrystus  zmartwychwstał, dopóki Go nie zobaczy na wła­sne oczy i nie dotknie Jego ran po gwoździach. I w końcu otrzymał taką możliwość, kiedy zmartwychwstały Jezus poprosił go: „Daj tu palec swój i oglądaj ręce moje, i daj tu rękę swoją, i włóż w bok mój (…)”. Rozmowa zakończyła się, kiedy Jezus, przypuszczalnie patrząc daleko w przyszłość poza to spotkanie z pragmatycznym uczniem, który „mu­siał zobaczyć, żeby uwierzyć”, powiedział: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 21,29).


Biblia jest najlepiej zachowaną i udokumentowaną księgą na świe­cie. W latach pięćdziesiątych XX wieku dr Charles Ryrie, jeden z ów­czesnych czołowych biblistów stwierdził: „Istnieje dziś ponad 5000 rękopisów Nowego Testamentu, co oznacza, że jest on najlepiej uwie­rzytelnionym dokumentem spośród wszystkich starożytnych pism”. Jednak obecnie, dzięki odkryciom archeologicznym na całym Bliskim Wschodzie, liczba ta wzrosła do ponad 5750 rękopisów.
Kiedy weźmiemy pod uwagę całą Biblię, liczba kopii gwałtownie rośnie, obejmując nie tylko sam tekst, ale też ponad 86 tys. cytatów z Nowego Testamentu, które znajdujemy w kazaniach i pismach pierw­szych Ojców Kościoła, wraz z ich przekładami po łacinie, aramejsku i w innych językach na przestrzeni pierwszych pięciu wieków.


Porównajmy tę ogromną liczbę źródłowych dokumentów biblij­nych z garstką tekstów, będących potwierdzeniem dla autorów świec­kich. Równie ważna jest znaczna luka czasowa pomiędzy datą śmierci autorów świeckich, a datą powstania najstarszych zachowanych ma­nuskryptów, zawierających ich pisma. Między śmiercią Wergiliusza a powstaniem najstarszego manuskryptu upłynęło jakieś 350 lat, w przypadku Pliniusza Młodszego było to 500 lat, jeśli chodzi o Hora­cego ta luka to aż 900 lat, zaś aż 1400 lat dzieli moment śmierci Platona i czas powstania najdawniejszej kopii dokumentu jego autorstwa.37 Ravi Zacharias, w książce Can Man Live Without God, zgrabnie to pod­sumował: „Patrząc realnie, Nowy Testament jest bez wątpienia najlepiej uwiarygodnionym tekstem starożytnym, ze względu na samą liczbę dokumentów, okres czasu między wydarzeniem a jego opisaniem, oraz różnorodnością dokumentów umożliwiających jego potwierdzenie lub podważenie. Żaden spośród starożytnych rękopisów nie może się po­chwalić równie obfitą i wiarygodną dokumentacją”.38
Jakieś sto lat temu, dwaj spośród najbardziej szanowanych specja­listów biblijnych – B.F. Westcott i F.J.A. Hort – wyrazili przekonanie, że jedynie jedno słowo na sto zawartych w Biblii można w jakikolwiek sposób kwestionować. Obecnie, według dr. Kennetha Kantzera, nie­żyjącego już wydawcy „Christianity Today” i dziekana Trinity Semi­nary, za sprawą nowo odkrytych rękopisów, możemy z całą pewnością stwierdzić, że odzyskano ok. 99,9% słów oryginalnego tekstu.


Historyk Kościoła, dr Edward Panosian, uważa, że wszystkie frag­menty i wyrazy, co do których istnieje chociażby cień wątpliwości, nie zajęłyby więcej niż pół strony 500-stronicowej książki. To pozostawia niewiele miejsca na domysły. I trzeba dodać, że nie kwestionuje się żadnej, dosłownie żadnej kwestii doktrynalnej.


Okazuje się więc, że mit jakoby kolejne kopie i przekłady Biblii tworzono na bazie poprzednich i w rezultacie to, czym dysponujemy obecnie, nawet nie przypomina oryginałów napisanych przez Mojże­sza, proroków, Mateusza, Marka, Łukasza i Jana oraz Pawła i innych, jest absolutnie bezpodstawny. Ci, którzy tak twierdzą, dają tylko świa­dectwo własnej nieznajomości faktów. Czy zechcesz uznać tę Księgę za miernik prawdy, wytyczne dla do­brego życia, czy też plan postępowania? Dowody potwierdzające jej wiarygodność i uczciwość są przytłaczające. Nie da się tego zlekceważyć.